Co skłoniło Pana do stworzenia świata, w którym ludzie kontrolują swoje umysły w stu procentach? Jakie inspiracje legły u podstaw tego konceptu?
Fantastyka to mój ulubiony gatunek literacki. Tak było zawsze, choć z chęcią sięgam też po coś innego. Wychowałem się w latach 90-tych – byłem i jestem zafascynowany serialami, kreskówkami i filmami, które wtedy emitowano w telewizji. Zaczęło się od „Parku Jurajskiego”… kto nie kocha dinozaurów. (śmiech) Uwielbiam odcinkową kreskówkę „Tajemnicze złote miasta” ze świetnym wątkiem na zakończenie serii o Olmekach i ich rozwiniętej technologii. Doskonale pamiętam i często wracam do serii filmów „Powrót do przyszłości” w reżyserii Roberta Zemeckisa. Do dziś również z sentymentem wspominam serial „Dwa światy” ang. „Spellbinder” (dwa sezony) produkcji Polsko-Australijskiej, w którym nastolatkowie podróżują między wymiarami. Nadmienię jeszcze o twórczości Stephena Kinga – zaczytuję się w niej od trzynastego roku życia. Bardzo wiele inspiracji z dzieł tego autora można znaleźć w „Rozdzielonych”, dotyczą one przede wszystkim nadnaturalności. To świadczy o mojej fascynacji prozą w takim wydaniu. Głównie te dzieła popkultury zmobilizowały mnie do rozpoczęcia przygody pisarskiej, a siłą napędową do otworzenia pliku tekstowego stała się popularność serialu „Stranger Things”.
Jaka jest główna idea trylogii "Rozdzielone"? Czy mógłby Pan krótko opowiedzieć, o co chodzi w tej historii?
Muszę przyznać, że na początku założenie było inne. Miała to być ciekawa literatura młodzieżowa w klimacie science fiction z wieloma zwrotami akcji w otoczce niezwykłych technologii oraz paranormalności. Czwórka głównych bohaterów wymknęła mi się w pewnym momencie spod kontroli; ewoluowali, buntowali się i postanowili opowiedzieć swoje historie po swojemu. Zamknięcie pierwszego tomu uświadomiło mi, że „Rozdzielone” to coś więcej niż tylko fantastyka naukowa. To dywagowanie o moralności człowieka w obliczu eksperymentów, które mają przynieść korzyść ludzkości. Są dwa punkty widzenia: dobro jednostki albo ogółu. Jest też coś pomiędzy. Postacie – również drugoplanowe – zmagają się z własnymi lękami. Niektórzy są rządni władzy, poklasku, inni muszą stawić czoła samotności czy trudnym wyborom. Każdy bohater swoim zachowaniem i charakterem prezentuje wiele odcieni złożoności cech osobowych i nie jest łatwo ocenić, co tak naprawdę definiuje, że ktoś jest z natury dobry, a ktoś zły. Zależy właśnie od punktu widzenia. Myślę, że czytelnik sam zacznie się zastanawiać, co zrobiłby w sytuacjach, z którymi mają do czynienia bohaterowie „Rozdzielonych”.
Podróżowanie w czasie i między wymiarami to ważny aspekt w Pańskiej trylogii. Jakie trudności i możliwości niesie ze sobą taka tematyka w kontekście fabuły?
(śmiech). O, tak, trudności na pewno, ale rzeczywiście pojawia się też wiele możliwości. Już połączenie podróży w czasie z podróżami między wymiarami w jednym dziele wydawało mi się kiedyś nieosiągalne. Jednak od czego jest wyobraźnia? Oczywiście nie mogę powiedzieć za dużo, żeby nie popsuć nikomu zabawy z odkrywania tajemnic w tej historii, ale jeden z głównych wątków, ujęty zresztą w tytule, spłatał mi niemałego figla. Wielokrotnie wspomagałem się rysunkami, żeby niczego nie przekręcić. To zdecydowanie było najtrudniejsze, ale udało się rozwiązać problem jeszcze na początku pracy twórczej nad tym projektem. „Rozdzielone” by nie powstały bez szczegółowego rozpisania kluczowej sceny. Wspomnę jeszcze o zjawiskach paranormalnych. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób nie lubi tego typu wątków. Czasami czytam na grupach recenzenckich, że kiedy nie da się czegoś wyjaśnić logicznie, to autor sięga po paranormalność. W „Rozdzielonych” paranormalność została opisana bardzo szeroko i jest nierozłącznym tłem fabularnym obok technologii, by w ostatnim tomie wysunąć się niemal na pierwszy plan. Myślę, że udało mi się to w miarę sensownie połączyć. Przekona się ten, kto sięgnie po trylogię, przynajmniej mam taką nadzieję, że się przekona. (śmiech)
Podczas tworzenia świata z podróżami między wymiarami, jakie wyzwania napotkał Pan w zachowaniu spójności i logiczności tego świata?
Na pewno pomogły mi już wspomniane inspiracje, ale oczywiście chciałem napisać coś, co tkwi w mojej wyobraźni. Na jednym ze spotkań autorskich usłyszałem pytanie dotyczące zatrzymania czasu. Dziewczyna mówiła o nielogiczności takiej sceny, bo to przecież niemożliwe i wymieniła kilka naukowych dowodów. Cóż… Dla fanów gatunku taki wątek nie jest czymś nadzwyczajnym. W każdym razie ważne jest, żeby go uzasadnić. Rozwijając swoje pomysły, robiłem porządny reaserch. Często sięgałem po rady znajomych ze studiów, którzy orientują się w pewnych tematach lepiej ode mnie. Chodzi o fizykę, chemię, medycynę… W stworzeniu wątku o podróży między wymiarami posiłkowałem się podstawowymi prawami fizyki i tym, co znam lepiej. Światy budowałem na podstawie tego, co widzę za oknem i zaznajamiając się z ciekawostkami rozwoju technologii. Nowe, inne wymiary, które stworzyłem, w większości mają też swoją historię, przez co są bardziej zrozumiałe i sprawiają wrażenie realnych.
Podróżowanie w czasie i między wymiarami często wiąże się z paradoksami i konsekwencjami zmian w przeszłości. Jakie aspekty tych zagadnień były dla Pana szczególnie ciekawe do eksploracji w swojej twórczości?
Wydaje mi się, że uniknąłem paradoksu dziadka. Wiele autoanaliz tekstu pod względem wynikających z podróży w czasie zależności spędzało mi sen z powiek, bo nawet jedno zdanie mogło wszystko zepsuć. Naprawdę mam nadzieję, że w „Rozdzielonych” go nie ma. Trudno mi to ocenić. Do tej pory otrzymałem tylko jeden sygnał od czytelniczki odnośnie pewnego wydarzenia, które rozegrało się nie w przeszłości, a w przyszłości. Chodzi o śmierć jednej postaci. Rozumiem pytanie i wątpliwość, ale nie do końca mogę się przyznać do błędu. To chyba zależy od punktu widzenia, tym bardziej że inni nie widzą w tej kwestii większej nielogiczności. Nie mogę zdradzić, o co dokładnie chodzi, ale wskazówki do mojego rozwiązania fabularnego są ukazane we wcześniejszych rozdziałach trylogii. Podróż w czasie, to obok podróżowania między wymiarami kolejny kluczowy wątek w „Rozdzielonych”, który w dużym stopniu wyjaśnia też pojawienie się nadnaturalności, jaką emanują niektórzy bohaterowie. Ale tu również nie zdradzę nic więcej. Autorom, którzy rozważają poruszenie wątku podróży w czasie, życzę jak najmniej nieprzespanych nocy. (śmiech)
Czy podróżowanie między wymiarami ma wpływ na relacje między postaciami w trylogii? W jaki sposób te podróże oddziałują na ich wybory i charaktery?
Zdecydowanie wpływają na relacje. Główni bohaterowie, czyli Ada, Maks, Arina i Edwin stają w obliczu wielu zagrożeń. Nowe, przykre albo przyjemne doświadczenia pobudzają w nich wiele emocji. Stają się od siebie zależni, przy czym odkrywają mocne i słabe strony swoich charakterów, które determinują przemianę. Co jest bardzo ważne ich trudne wybory – których niestety nie mogą uniknąć – mają także wpływ na losy innych, nawet bardzo bliskich osób. Bohaterów dopadają wyrzuty sumienia i zaczynają kwestionować, czy oby na pewno postępują słusznie.
W jednym z tomów trylogii rozważa Pan scenariusz nieograniczonego rozwoju technologii. Jakie efekty uboczne i wyzwania wiążą się z taką wizją?
Przyznaję, że to jeden z moich ulubionych wątków w „Rozdzielonych”. Ująłem tu kwestię zachowania bilansu między zyskiem a kosztem. Wszyscy rozumiemy rozwój technologii jako coś, co ma nam ułatwić codzienne funkcjonowanie. Obecnie dysponujemy niemal nieograniczonym dostępem do wiedzy, powstaje mnóstwo udogodnień praktycznie w każdym aspekcie życia. Zastanawia mnie, do czego to doprowadzi. W trylogii opisuję przykład – możliwy wariant – który pobudza do refleksji na temat przyszłości cywilizacji. Nie jest to wizja pocieszająca, ale też niestety nie niemożliwa. Oczywiście nie chodzi mi o dosłowny obraz przedstawiony w książce, lecz zagadnienie samo w sobie.
W jaki sposób technologia wpływa na relacje międzyludzkie w Pańskiej trylogii? Czy zmieniają się sposoby komunikacji i interakcji?
Rozwój technologii przedstawiony w mojej trylogii służy ulepszeniu nawiązywania kontaktów w każdym możliwym miejscu. Sposoby w dużej mierze są identyczne, jakie znamy. Bohaterowie używają telefonów, mają dostęp do Internetu. Są jednak i takie elementy, które przywołują na myśl coś futurystycznego. Na przykład hologramy, pojawia się również ważny wątek teleportacji. To z reguły przynosi same korzyści. Ale jest także ciemniejsza strona. W pierwszym tomie „Rozdzielonych” pod tytułem „Pierwszy Wymiar” technologia przyczynia się do inwigilacji i kontroli zachowań, co wpływa na to, że nawet ci, którzy na co dzień obcują z niesamowitymi gadżetami, nie są świadomi, do czego tak naprawdę są one używane. To wszystko, jak można się domyśleć, doprowadza do buntu.
Czy istnieją wyraźne paralele między tematem rozwijającej się technologii w Pańskiej trylogii a obecnymi trendami technologicznymi w rzeczywistym świecie?
Tak. Wspomniana komunikacja to tylko przykład ujęcia rozwoju technologii w mojej trylogii. Ponadto, tak jak w rzeczywistym świecie z założenia wpływa ona na udogodnienie lub poprawę warunków ludzkiego życia w każdej sferze, na przykład zdrowia, motoryzacji, bezpieczeństwa społecznego, ekonomii. Nasz realny świat rozwija się bardzo szybko. W „Rozdzielonych” nastąpił jeszcze większy progres i doprowadziło to do ogólnoświatowej tragedii. Znowu powracam do zagadnienia zachowania bilansu. Osiągnięcie szybkiego zysku może spowodować bolesne koszty dla całej cywilizacji.
Jakie wyzwania postawiło Panu tworzenie przekonującej wizji rozwiniętej technologicznie przyszłości? W jaki sposób starał się Pan uniknąć przesady lub kiczu w opisywaniu technologicznych innowacji?
Przede wszystkim starałem się zachować logiczność, ukazać zależności i jasne zasady. Ze względu na tematykę postawiłem na prosty styl, żeby czytelnik w sposób przystępny i zrozumiały zobrazował sobie, co czyta. Bardzo łatwo było o potknięcia, bo trylogia jest wielowątkowa i zawiera mnóstwo nawiązań do niesamowitych zjawisk. Cóż… Uważam, że osiągnięcie kiczu to bardzo cienka granica. Już same podróże w czasie mogą takie być, bo są przecież nierealne. Z kolei kto zaczytuje się w fantastyce i uwielbia taki wątek, będzie czerpał przyjemność.
Na zakończenie i poniekąd w odpowiedzi na to pytanie, chcę jeszcze nawiązać do konstrukcji całej trylogii. Nie jest to typowy twór literacki. Każdy tom posiada części, rozdziały i podrozdziały w ujęciu wielopłaszczyznowym. Wydarzenia dzieją się w różnych punktach czasoprzestrzeni. Zdaję sobie sprawę, że może to sprawiać nieco trudności w odbiorze tekstu. Analogicznie, dokładnie w takim samym położeniu poznajemy jedną z głównych bohaterek Adę. Z rozdziału na rozdział dzieje się coraz więcej. Ada czuje się coraz bardziej zagubiona aż do momentu, kiedy małymi krokami odkrywa tajemnice. Trylogia „Rozdzielone” to historia opowiedziana od „A” do „Z”, w specyficznej, ale ciągłej linii czasu. Kolejne tomy uzupełniają poprzednie, dlatego warto odkrywać tę historię od początku, bo ominie się wiele ważnych wskazówek mimo przypominanych głównych wątków. Jako autor oczywiście liczę na pozytywny odbiór mojej twórczości. Mam jednak świadomość, że „Rozdzielone” to debiut z pewnością nieidealny i wiele osób może go skrytykować. Mimo wszystko opinie czytelników uskrzydlają albo niosą uwagi, co w konstruktywnym przekazie jest dla mnie bardzo ważne. Cenię każdy głos i staram się wdrażać wskazówki w pracy twórczej, by doskonalić warsztat pisarski.
Cytując jedną z bohaterek: „Czas jest dobrym doradcą, a chwile przynoszą znaki”… Gdy zdecydujecie się sięgnąć po „Rozdzielone”, życzę by były to nieziemskie chwile przy lekturze, która przyniesie Wam wspaniałą rozrywkę.